Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2019

No, idealnie nie jest. Ale i tak będziemy tęsknić.

Obraz
Skończone. Przynajmniej na kilka miesięcy. Bo to jeszcze jakieś ostatnie puchary, ostatnie play-offy. Bo transfery, nowi trenerzy, ploteczki... Ale Premier League, jako taka, na kilka miesięcy bierze sobie wolne. Niby emocje mieliśmy zapewnione do ostatniego meczu, a jednak skończyło się... przewidywalnie? Ja spodziewałam się wygranej City przez cały sezon. I, mimo że zasadniczo ich lubię, wolałabym inne zakończenie. Bo mam już dość słuchania jak genialną drużyną jest Manchester City. Bo wolę emocjonalnego Kloppa niż Guardiolę (który może także jest emocjonalny, ale jakoś bardziej wewnętrznie i mniej pozytywnie). Bo City coraz bardziej przypomina mi korporację, której głównym zadaniem jest „robienie” pieniędzy niż drużynę piłkarską. Ale pewnie, jak to ja, po prostu się czepiam. Z ostatniej kolejki zapadł mi w pamięć jeszcze jedno: spotkanie Manchesteru United i Cardiff.   0:2. W ostatnim meczu sezonu. Na własnym boisku. Rozpad i dezintegracja. ...

Cztery drużyny, dwa finały, jeden kraj

Obraz
Proszę, jak dobrze mi poszło. Wspomniałam o historii i historyczne mecze, gole i wyniki się posypały. Tottenham poszedł w ślady Liverpoolu. Do przerwy tracił 0:3 do rewelacyjnego Ajaxu i wydawało się, że niewiele się tu zmieni. Ajax już był w ogródku, już witał się z gąską... Jednak londyńczycy wykonali woltę w stylu Liverpoolu. Lucas Moura zdobył hat-tricka. Ostatniego gola – tego na wagę awansu – strzelił w 96 minucie! Może i Liverpool jest w tej chwili lepszą drużyną, ale jeśli chodzi o dramatyzm ostatnich sekund gry, zwycięstwo trzeba jednak przyznać Tottenhamowi. Wciąż mam przed oczami zawodników Ajaxu leżących na boisku, jakby ściętych z nóg. W rozpaczy. Niektórzy płakali. Dwumecz skończył się remisem 3:3. Tottenham wszedł do finału, bo wszystkie trzy gole strzelił na wyjeździe. W czwartek Arsenal i Chelsea walczyły o finał Europa League. Arsenal wyłamał się z dramatyzmu ostatnich dni, gładko pokonując Valencię 4:2 (w dwumeczu 7:3). Chelsea... cóż... była dość bez...

Liverpool, historia i cuda

Obraz
Wczorajszy wieczór niewątpliwie przejdzie do historii. Może nie do historii w ogóle, ale do historii futbolu na pewno. Do historii Liverpoolu najprawdopodobniej także – bo to jedno z tych miast, które żyją futbolem. Bo jak to tak: powrócić zza grobu, z martwych, z drugiej strony? Owszem, wiedzieliśmy, że zagrają i że zrobią wszystko co możliwe. Ale jakoś nikt się nie spodziewał, że to może wystarczyć. W pierwszym meczu przegrali 0:3. Z Barceloną! Z Messim! Więc wczoraj mieli za zadanie strzelić cztery gole i nie dać sobie wbić żadnego. Wciąż z Barceloną. I wciąż z Messim. Czyli drobnostka (sarkazm 😉 ). A oni jednak dokładnie właśnie to zrobili. I to mimo kontuzji najlepszego strzelca. Energetycznie i w pięknym stylu wykopali Jej Wysokość Barcelonę z Ligi Mistrzów. Oj, były emocje, były. Z obu stron. W 56 minucie było już 3:0. W tym dwa gole strzelone w minutę. No, może dwie minuty, ale na pewno nie więcej niż dwie. 4:0 spadło jak grom z jasnego nieba. A potem już tylko h...

Wyścig trwa

Obraz
Anglia zamarła. Z polskiego punktu widzenia moglibyśmy przypuszczać, że przyczyną jest nowiutkie Royal Baby. Tymczasem, i tu zaskoczenie, chodzi o wyścig. Manchester City i Liverpool FC ścigają się kto zakończy sezon 2018/19 Premier League na pierwszym miejscu. Od kilkunastu tygodni różnica między nimi to 1 – 2 punkty. W tej chwili fortuna sprzyja City. Do końca wyścigu został tylko jeden mecz, a Manchester wyprzedza Liverpool tylko jednym punktem. Niektórzy twiedzą, że fortuna sprzyjała City niezmiennie przez cały sezon i że wcale nie jest ono aż tak dobre jak mogłoby się wydawać. „Oczywiście: są dobrzy. Może nawet świetni. Ale rewelacyjni? Niekoniecznie. Szczęście mają po prostu”. Mogłabym szepnąć, że szczęście podobno sprzyja najlepszym, ale... Liverpoolowi sprzyja jakby mniej, a w końcu to także drużyna, o której trzeba powiedzieć, że jest co najmniej świetna. Poza tym Liverpool ma najenergetyczniejszego trenera z najbardziej filmowym uśmiechem w świecie futbolu. Podobn...