To była smutna sobota




To była dziwna sobota. Niby wszystko kręciło się wokół footballu, a jednak samego footballu nie było w tym niemal w ogóle.
To była smutna sobota. Odległa lata świetlne od czystej rozrywki i prostych, zero-jedynkowych sportowych emocji.
Na chwilę wszyscy zapomnieli o sadze Mourinho – United. Nikt nie ekscytował się specjalnie czterema golami Liverpoolu (zwłaszcza, że Liverpool wbił je bardzo słabemu Cardiff).
Najpierw pojawiła się wiadomość, że Glenn Hoddle stracił przytomność w studio BT Sport. Glenn Hoddle w przeszłości grał w angielskiej drużynie narodowej, był zawodnikiem Chelsea i Tottenhamu. Później trenował i Anglię, i Chelsea, i Tottenham. Ostatnio był głównie komentatorem.
Okazało się, że to atak serca.
Podobno dziś jest już lepiej, ale niebezpieczeństwo jeszcze nie do końca minęło.
Później pojawiły się plotki o kibicu Brighton, który zmarł na stadionie, podczas meczu. Plotki, które okazały się prawdą.
Wieczór zakończył się tragedią. Po meczu Leicester z West Ham United, na parkingu przylegającym do stadionu, rozbił się helikopter. Helikopter należący do właściciela klubu Leicester City – tajskiego miliardera Vichai Srivaddhanaprabha. Nikt jeszcze nie potwierdził tego oficjalnie, ale najprawdopodobniej na pokładzie helikoptera znajdował się zarówno sam właściciel Leicester, jak i jedna z jego córek.
Dziś Chelsea wygrywa z Burnley 3 : 0, a Arsenal z Crystal Palace 2 : 1, przed nami wciąż pojedynek Manchesteru United z Evertonem i jutrzejszy przebój: Manchester City versus Tottenham. A jednak piłka na chwilę zeszła na dalszy plan.
Ale wróci. Jak zawsze.

Komentarze