Liverpool, historia i cuda



Wczorajszy wieczór niewątpliwie przejdzie do historii. Może nie do historii w ogóle, ale do historii futbolu na pewno. Do historii Liverpoolu najprawdopodobniej także – bo to jedno z tych miast, które żyją futbolem.
Bo jak to tak: powrócić zza grobu, z martwych, z drugiej strony? Owszem, wiedzieliśmy, że zagrają i że zrobią wszystko co możliwe. Ale jakoś nikt się nie spodziewał, że to może wystarczyć. W pierwszym meczu przegrali 0:3. Z Barceloną! Z Messim! Więc wczoraj mieli za zadanie strzelić cztery gole i nie dać sobie wbić żadnego. Wciąż z Barceloną. I wciąż z Messim. Czyli drobnostka (sarkazm 😉).
A oni jednak dokładnie właśnie to zrobili. I to mimo kontuzji najlepszego strzelca. Energetycznie i w pięknym stylu wykopali Jej Wysokość Barcelonę z Ligi Mistrzów. Oj, były emocje, były. Z obu stron.
W 56 minucie było już 3:0. W tym dwa gole strzelone w minutę. No, może dwie minuty, ale na pewno nie więcej niż dwie.
4:0 spadło jak grom z jasnego nieba. A potem już tylko hiperwentylacja wśród kibiców obu stron. I oczekiwanie na ostatni gwizdek. Z rozpaczą (Barcelona) albo z narastającą euforią (Liverpool)

Można nie być fanem Liverpoolu. Można za nim nie przepadać. Można mieć nawet lekko wrogie uczucia. Trudno jednak nie być pod wrażeniem tego co ta drużyna wczoraj dokonała.

Dziś sytuacja jest co najmniej interesująca. Teoretycznie możliwe są angielskie finały w obu europejskich ligach: w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Jutro Arsenal i Chelsea walczą o finał Ligi Europy. Dzisiejszy wieczór też będzie emocjonujący – Tottenham spróbuje wygrać z bardzo dobrym Ajaxem Amsterdam, żeby dostać się do finału Ligi Mistrzów.

Aaa – jeszcze jedno. Chelsea ma roczny zakaz zakupu nowych zawodników. Czyli, lekki ból głowy przed nowym sezonem zapewniony.

photo: bbc.co.uk

Komentarze

  1. Nawet nie wiesz, jaka zazdrość panuje we Włoszech :). Juventus po raz kolejny pożegnał się z Ligą Mistrzów, chociaż ma w składzie Ronaldo. Lubię piłkę i takie niespodziewane rezultaty, ale w finale będę kibicować Ajaxowi, o ile tam wejdzie (a może już wszedł, nie nadążam ostatnio). Idzie Ci to pisanie o sporcie, gdy ma się talent, to można pisać i o sznurówkach, a będzie ciekawie :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażam sobie tę zazdrość... Wygląda na to, że obie trafiłyśmy do krajów, gdzie miłość do piłki jest wielka ;). Wcześniej nie byłam wielką fanką futbolu, ale tu nie da się inaczej. Ajax gra o finał dziś, z Tottenhamem. Nie mam nic przeciwko Ajaxowi, ale Tottenham ma pechowy sezon, więc troszeczkę mi ich szkoda ;). Dziękuję za dobre słowo o talencie, czerwienię się i wysyłam uściski z mojej futbolowej Wyspy :).

      Usuń

Prześlij komentarz